Od lat jedną z największych bolączek polskiego biznesu stanowią nieterminowe płatności. W branży TSL, gdzie marże są niskie, a koszty bieżące bardzo wysokie, zaległa faktura staje się problemem, który potrafi zablokować całą działalność. Paliwo, leasingi czy wynagrodzenia pracowników wymagają natychmiastowego finansowania, tymczasem kontrahenci nierzadko każą czekać na pieniądze po kilka miesięcy. Prawo daje wierzycielom narzędzia, by się bronić – pytanie tylko, czy potrafimy z nich korzystać.
60 dni – granica, której nie warto przekraczać
Prawo przewiduje, że w relacjach między przedsiębiorcami zasadniczo termin płatności nie powinien przekraczać 60 dni.
Idea jest prosta – żadna firma nie może wykorzystywać swojej przewagi i przerzucać finansowania działalności na mniejszego partnera. Warto o tym pamiętać, podejmując negocjacje terminu płatności. Co więcej, obowiązujące prawo zawiera wytyczne dotyczące możliwości swobodnego ustalania terminu zapłaty, dlatego należy być tego świadomym i aktywnie negocjować warunki współpracy.
Mały przewoźnik nie może pozwolić sobie na kredytowanie dużych klientów. Każde opóźnienie to realne ryzyko utraty płynności. Dlatego ważne jest, by przedsiębiorcy pamiętali, że termin 60 dni to dla nich absolutne maksimum i już samo jego przekroczenie daje wierzycielowi podstawę do działania.
Odsetki – naturalna tarcza wierzyciela
Pierwszym i podstawowym narzędziem ochrony interesów wierzyciela są odsetki ustawowe za opóźnienie w transakcjach handlowych. Wierzyciel nie musi prosić o ich zapłatę – wystarczy, że naliczy je od pierwszego dnia po upływie terminu płatności. To jasny sygnał dla dłużnika, że opóźnienia nie są neutralne i zawsze pociągają za sobą konsekwencje finansowe.
Odsetki są często bagatelizowane, a to przecież naturalna forma rekompensaty za zamrożenie środków. Wierzyciel nie powinien rezygnować z ich naliczania, bo w praktyce rezygnuje wtedy z należnych mu pieniędzy. Zapisy umowne informujące o naliczeniu odsetek, choć prawnie nie są wymagane, mogą zniechęcać płatnika do przekraczania terminu płatności.
Nota 40/70/100 euro – więcej niż symbol
Drugim instrumentem są tzw. rekompensaty za koszty odzyskiwania należności, czyli popularne noty na 40, 70 lub 100 euro w zależności od wartości faktury. To kwota, którą wierzyciel może naliczyć niezależnie od odsetek. Stanowią one dodatkowy bodziec dla dłużnika, by regulować zobowiązania terminowo. Noty na 40/70/100 euro często traktowane są jako symboliczne, ale mają duże znaczenie psychologiczne. Pokazują, że wierzyciel zna swoje prawa i konsekwentnie z nich korzysta. A konsekwencja to klucz do skutecznej windykacji.
Windykacja na koszt dłużnika – praktyczne rozwiązanie
Najbardziej interesującym i praktycznym narzędziem, szczególnie dla branży TSL, jest możliwość prowadzenia windykacji polubownej na koszt dłużnika. Po skutecznej windykacji wierzyciel otrzymuje fakturę prowizyjną za podjęte działania. Opłacona faktura prowizyjna jest dla przedsiębiorcy jego kosztem odzyskiwania należności. W zgodzie z obowiązującym prawem może on zostać przerzucony na dłużnika. Pokrycie kosztu windykacji przez nierzetelnego płatnika powoduje, że pełną odpowiedzialność finansową za brak terminowej płatności ponosi dłużnik, a sama świadomość ewentualnego obciążenia może skutecznie zachęcić kontrahenta do terminowej zapłaty. To rozwiązanie całkowicie zmienia podejście do windykacji. Przedsiębiorca nie musi się zastanawiać, czy prowizja uszczupli odzyskane pieniądze. Koszt w całości ponosi dłużnik i to on finansuje konsekwencje swojego braku terminowości.
Windykacja polubowna ma przy tym dodatkowe zalety – jest szybsza, a dobrze przeprowadzona potrafi uchronić nas przed konfliktem z płatnikiem. W realiach branży transportu, spedycji i logistyki, gdzie więzi handlowe z dużymi partnerami decydują o przetrwaniu mniejszych firm, jest to ogromna przewaga.
A jeśli sprawa trafia do sądu?
Prawo chroni wierzyciela również na etapie postępowania sądowego. Jeżeli dochodzi do procesu, wszelkie koszty postępowania, wraz z odsetkami, ponosi strona przegrywająca, czyli najczęściej dłużnik. Obejmują one zarówno opłaty sądowe, jak i koszty zastępstwa procesowego. Oznacza to, że wierzyciel nie tylko odzyskuje swoje pieniądze, ale może też obciążyć nierzetelnego kontrahenta pełnymi kosztami prowadzenia sprawy. To kolejny element, który pokazuje, że prawo stoi po stronie wierzyciela. Dłużnik musi liczyć się z tym, że brak płatności to nie tylko odsetki czy noty, ale także pełne koszty procesu, które ostatecznie obciążają jego, a nie wierzyciela.
Prawo to narzędzie – czas, by wierzyciele po nie sięgnęli
Czy zatem prawo stoi po stronie wierzyciela? Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: tak, prawo stoi po stronie wierzyciela. Zasady dotyczące ustalania terminu płatności, odsetki, noty na 40 euro, windykacja na koszt dłużnika czy też postępowanie sądowe na koszt pozwanego to realne instrumenty, które wzmacniają pozycję podmiotu uprawnionego do żądania zapłaty. Problem polega na tym, że wielu przedsiębiorców nie korzysta z tych narzędzi. Obawiają się, że stracą klienta, a w rzeczywistości tracą płynność finansową. Prawo stoi po stronie wierzyciela, a świadome korzystanie z pełnego wachlarza wspomnianych instrumentów może skutecznie ograniczyć sytuacje zagrażające naszej płynności płatniczej.